W 2007 roku rozpoczęła się największa, a co za tym idzie najdroższa kampania marki Gillette wprowadzająca na rynek nowy model maszynki - Fusion.
W kampanię zaangażowano trzy największe gwiazdy sportowe XXI wieku – Rogera Federera szwajcarskiego tenisistę ziemnego zwycięzcę 15 turniejów wielkoszlemowych, co stanowi rekord liczby zwycięstw w tego typu rozgrywkach, Thierry'ego Henry francuskiego piłkarza (napastnika) reprezentanta Francji, wraz z którą zdobyła mistrzostwo (1998) i wicemistrzostwo świata (2006) oraz mistrzostwo Europy (2000) oraz Tiger Woods'a najbardziej utytułowanego golfistę świata jednocześnie najlepiej opłacanego sportowca na świecie z szacowanymi zarobkami 122 mln dolarów za rok 2007.
Ambasadorzy marki Gillette, |
Kampania w zasadzie przez 2 lata realizowana była według z góry ustalonego planu. We wrześniu 2009 nastąpił początek problemów firmy Gillette ze swoimi ambasadorami. Zaczęło się od finału US Open (jednego z czterech turniejów zaliczanych do Wielkiego Szlema), w którym Federer przegrał i... popłakał się jak małe dziecko.
W październiku nastąpiła kolejna „wpadka” tym razem głównym bohater był Thierry Henry, którego zagranie ręką spowodowało zdobycie zwycięskiego gola przez trójkolorowych i wyjazd do RPA w meczu kwalifikacyjnym do Mistrzostw Świata w 2010 przeciwko Irlandii.
Apogeum „dziwnych” zachowań głównych aktorów kampanii Gillette Fusion, osiągnął Woods, którego wypadek w listopadzie 2009 spowodował ujawnienie jego związków z 13 kobietami.
Ciekawe stanowisko w całej tej sprawie zajęło kierownictwo Gillette, które stwierdziło ustami Chipa Berghera że jednym z powodów dla których wybrano do kampanii Federera, Henry'ego, i Woods'a była „ich reputacja jako ikony prawdziwych sportowych wartości”.
Procter & Gamble, właściciel marki Gillette, nadal deklaruje chęć współpracy z tercetem swoich sportowych ambasadorów pomimo znacznego nadszarpnięcia ich wizerunku jako „kryształowych” super sportowców.
Jedno jest pewne potknięcia Henry'ego jak i Woods'a na pewno wpłyną (a w przypadku Tigera już wpłynęły) na postrzeganie ich jako ambasadorów produktów/usług których są twarzami. Już pierwsze firmy jak Tag Heuer (producent szwajcarskich zegarków) rozwiązły z golfistą współpracę.
Nie wszystkie firmy będą chciały tak ochoczo angażować ich do swoich kampanii reklamowych. Z drugiej strony może dzięki tym „wyskokom” bliżej im do ludzi niż do nieskazitelnych herosów sportowych...
Zobacz także wpisy o podobnej tematyce:
- Product placement a James Bond
- Wizerunek polskich firm w internecie
- Twitter-yzacja komunikacji
- Net PR Synergy a SEO
Teza z Federerem odrobinę naciągana. widziałem ten jego szloch i raczej nikt tego nie zrozumie, kto nie ma przed oczami celu, jakim jest Wielki Szlem.
OdpowiedzUsuń